Samochody, które są marzeniem każdego fana motoryzacji

Dokładnie nie wiadomo, na czym polega ich fenomen. Są jednak samochody, na widok których instynkt podpowiada, że jazda nimi to zapowiedź pasma niezwykłych niespodzianek.

Kabriolety i roadstery to bez wątpienia najbardziej ekscytujące typy nadwozia. Pełne seksapilu, wdzięku, przyciągające wzrok jak magnes szpilkę. Budzą maksymalne emocje zarówno u tych, którzy zasiadają za ich kółkiem, jak i u tych, którzy zazdrośnie spoglądają na nie z boku. Widok sportowego samochodu zwinnie przemykającego nadmorską drogą w promieniach zachodzącego słońca to przecież jeden z piękniejszych obrazów dla oka. Z długą maską kryjącą mocny silnik, cofniętą kabiną i krótkim tyłem, nisko poprowadzoną linią boczną oraz dużymi kołami, które szczelnie wypełniają błotniki. Aż trudno się powstrzymać, by nie chwycić za klamkę i nie wskoczyć do środka. Serce wprost wyrywa się do roadstera.

Klasyka gatunku

Recepta na idealnego klasycznego roadstera musiała być dobrze znana w Wielkiej Brytanii. W końcu Brytyjczycy od dziesięcioleci byli znani z mniej lub bardziej znanych ich produkcji. Wraz z pojawieniem się najnowszego F-Type’a narodził się jednak nowy język stylizacji nakreślonej przez Jaguara. Już na sam jego widok odczuwa się dziwne ssanie w dołku. Nisko poprowadzona linia boczna pozbawiona wydumanych ozdób, minimalistycznie skrojona pokrywa bagażnika, potężna maska oraz pięknie zaakcentowane błotniki i cieniutkie linie tylnych lamp nieodparcie nasuwają naturalne skojarzenia z legendarnym przodkiem, czyli modelem E-Type. Z każdej strony F-Type prezentuje się nadzwyczajnie. I nieważne, czy jedzie się nim z zamkniętym czy też ze zdjętym dachem. W każdej opcji można, a właściwie nawet trzeba, wpatrywać się w niego godzinami i wzdychać z podziwu.

Na zachwyt nad Jaguarem można się już znacznie wcześniej przygotować. Tego dynamicznego roadstera słychać na długo przed tym, jak wyłoni się zza zakrętu, i jeszcze długo po tym, jak zniknie za kolejnym. Dźwięk, jaki wydaje z siebie pięciolitrowa, widlasta ósemka, jest niepowtarzalny – to ekscytująca mieszanka piekielnego bulgotu i wiwatujących strzałów pomieszanych z cichym pojękiwaniem, będąca zasługą aktywnego układu wydechowego. Kiedy pozostaje w letargu, nie zdradza potencjału 500-konnego silnika, ale aktywowany przyciskiem pomiędzy fotelami uchyla klapy w wydechu, które koci pomruk zamieniają w ryk groźnego drapieżnika.

Ogromna moc przerzucona jest na dwa tylne koła. Auto pozwala rozpędzić się do naprawdę nierozsądnych prędkości, ale spokojnie, jesteśmy w nim bezpieczni. Na pokładzie Jaguara znajduje się cała masa elektronicznych systemów pozwalających utrzymać samochód w ryzach. Jest nawet specjalny program na śliskie nawierzchnie, który choć nieco uspokaja tempo jazdy, to nadal pozwala serwować nadzwyczaj intensywne wrażenia. Najmocniejsze – gdy trzyczęściowy, elektrycznie składany tekstylny dach powędruje w dół. To wtedy dźwięk F-Type’a najwyraźniej dociera do uszu, wywołując dreszczyk emocji i sprawiając, że włosy stają dęba.

To zadziwiające, jak projektantom udało się opracować tak świetnie wyglądający i jeżdżący samochód, który jest na tyle wygodny, by wyskoczyć nim na urlop, i jednocześnie tak rasowy, aby nie obawiać się w nim szybkiej jazdy torowej.

Czar Californii

To wielki sukces firmy z Maranello, który przysporzył prestiżowej marce sporo nowych klientów. Ponad dwie trzecie z 8000 sprzedanych aut trafiło do ludzi, którzy dotychczas nie mieli żadnego kontaktu z logo wierzgającego konia na masce.

Ferrari California to prawdziwa perełka, efekt benedyktyńskiej pracy inżynierów i swobody bycia właściwej włoskim designerom. Auto to równie fantastycznie wygląda jako coupé, jak i kabriolet. Idealne proporcje oraz lekkie linie karoserii, koniecznie pokrytej czerwonym lakierem, sprawiają, że włoskie cabrio wygląda, jakby już jechało, wręcz pędziło, choć nawet nie ruszyło jeszcze z miejsca. Zresztą wprawienie Ferrari w ruch to zadanie banalnie proste. Potężny silnik V8 ma 490 koni mechanicznych i potrafi wystrzelić w 3,8 sekundy do setki. Zgrany duet silnika i świetnej skrzyni biegów czyni swą powinność z werwą i perfekcją, które wywołują dreszcz emocji. Przyspieszenia są piorunujące, a w miarę zwiększania tempa wcale nie słabną. Tylko wstęga asfaltu wydaje się coraz węższa. Zawieszenie zgrabnie połyka nawet większe wyboje. Układ kierowniczy jest precyzyjny jak zamek najlepszego rewolweru, a hamulce skuteczne niczym kotwice transatlantyku. Nie sposób zapanować nad coraz szybszym pulsem. To dobrze, bo od takiego samochodu oczekujemy mocnych wrażeń. Najlepiej jednak zostawić sobie te przeżycia na czas zaplanowanej wcześniej wizyty na wyścigowym torze. Ferrari ze swej natury dostarcza emocji już nawet na zwykłych drogach, a sunąc leniwie po bulwarze, wywołuje prawdziwy entuzjazm i spontaniczne owacje gapiów. Z wydechu wylewa się wodospad rasowego, donośnego dźwięku. Nawet delikatne muskanie pedału gazu skutkuje błyskawicznymi zmianami melodii komponowanej ad hoc przez ośmiocylindrowy silnik. Raz będzie to lekko zachrypnięty głos podobny do tego wydobywającego się z gardła jazzmana, przechodząc po chwili w piskliwy alt początkującej szansonistki. Wrażenia akustyczne wręcz bezcenne, zarówno dla otoczenia, jak i uszu pasażerów wtulonych w wysmakowane wnętrza Californii. Kombinacji jego możliwych kompozycji jest bez liku. Można wybierać do woli i z nieograniczoną swobodą komponować kolory tapicerki, pasów bezpieczeństwa, foteli oraz kierownic.

Majestat na kołach

Podobnie wiele czasu na wybór wyposażenia i aranżacji swojego kabrioletu musi poświecić świeżo upieczony nabywca Bentleya. Continental GT w wersji cabrio to prawdziwie ręczna robota. Wszystko jest w nim wycyzelowane, autentyczne i perfekcyjnie zmontowane. Do tego dochodzi tradycyjna dbałość o detale charakterystyczna dla samochodów z Crewe – jeśli zegarek, to oczywiście musi być Breitling. Wybór barw i wariantów wykończenia wnętrza jest praktycznie nieograniczony. Nie ma życzeń nie do spełnienia. W tym ogromnym i komfortowym wnętrzu nic nie może udawać. Każdy materiał jest najwyższej z możliwych jakości. Ręcznie wykończona kabina to efekt żmudnej, wielodniowej pracy najlepszych specjalistów w swoim fachu. Zasiadanie w takim wnętrzu to prawdziwa uczta dla zmysłów. Z myślą o kosztowaniu przyjemności ustawiono również zawieszenie tego krążownika nadmorskich bulwarów. Nawet po wybraniu najbardziej sztywnego tłumienia Continental GT działa jak gigantycznej wielkości filtr oddzielający pasażerów od tego, co dzieje się na styku kół i nawierzchni. Warto natomiast pozbyć się dachu. Bentley pozwala bowiem smakować przyjemność jazdy kabrioletem na najwyższym poziomie. Wielkość auta i majestat, z jakim się porusza, nie pozwolą pozostać niezauważonym.

Wielocylindrowa siła

Continental GT niewątpliwie błyśnie klasą nawet wtedy, gdy leniwie, jakby od niechcenia, będzie przemykał ulicami. Ale trzeba wiedzieć, że to jeden z najszybszych luksusowych kabrioletów na świecie. Z potężnym, dwunastocylindrowym, oryginalnym silnikiem W12 o mocy 635 koni mechanicznych jest w stanie bez problemu przekroczyć 320 km/h… Niesamowite są również zdolności sprinterskie tego kabrioletu. Patrząc na majestatyczny kształt i pamiętając o jego ogromnej masie ponad 2,5 tony, aż trudno uwierzyć, że prędkość 100 km/h może przekroczyć w zaledwie 4,2 sekundy od startu.

Silnik W12 to jednak zbytek mocy. Wystarczy przecież „zwykłe” czterolitrowe V8. Jego 507 koni (lub 528 w wersji S) ma piękny donośny dźwięk i dysponuje potencjałem, by nadać Continentalowi odpowiedni pęd. Prędkością cieszyć się można, nawet jadąc ze zdjętym dachem. Wystarczy podnieść szyby i ustawić wiatrochron za fotelami, by korzystać z uroków tego wnętrza, pędząc autostradą. Tylko po co się tak śpieszyć?

Jazda kabrioletem lub roadsterem to swego rodzaju uczta w najbardziej eleganckim stylu. Jeśli „zwykły” samochód zaspokaja prozaiczne potrzeby żywieniowe, to auto z odkrytym dachem jest wysublimowanym daniem. I nie należy się spieszyć z jego konsumpcją. Im dłużej będziemy z nim obcować, tym większą będzie radością dla naszych zmysłów.

Dodaj komentarz