Lęk separacyjny u dzieci i jak sobie z nim poradzić

Dlaczego warto wybrać się do kina?

„Synek tak ładnie bawi się klockami, uśmiechnięty popiskuje radośnie, więc może istnieje dla mnie szansa na samotne wyjście do… toalety?? Taaak… Bezszelestnie odkładam tekturową książeczkę o Królewnie Śnieżce i niczym dzika pantera skradam się w kierunku łazienki. Sięgam po klamkę ze łzami wzruszenia w oczach, nie wierząc we własne szczęście, aż nagle… ŁEE! Mój osobisty nadzór uruchomił alarm dźwiękowy. Wszystkie zabawki poszły w odstawkę, a moje dziecko purpurowe na twarzy, zanosi się histerycznym płaczem, wymachując przy tym rozpaczliwie małymi rączkami. Misterny plan wziął w łeb…”

Dla nieznającego tematu obserwatora cała sytuacja wygląda po prostu śmiesznie, ale taka samotna wyprawa do ubikacji to dla wielu mam marzenie ściętej głowy- przynajmniej na pewnym etapie rozwoju ich dzieci. W związku z tym nie mają nawet szans na samotne wyjście z domu. Co zatem zrobić kiedy mama musi wrócić do pracy po urlopie wychowawczym? Albo wtedy, gdy po prostu chce spędzić choćby godzinę bez trzymającego się kurczowo nogawki szkraba? I wreszcie dlaczego dziecko tak przeraźliwie reaguje na chwilową nieobecność mamy?

O LĘKU SEPARACYJNYM SŁÓW KILKA

Wyżej opisana sytuacja to skutek tzw. lęku separacyjnego, który pojawia się u niemowląt między 7 a 11 miesiącem życia (zazwyczaj ok. 8 miesiąca życia). Stanowi on jeden z naturalnych stanów lękowych, które pojawiają się u dzieci, a wraz z ich rozwojem emocjonalnym samoczynnie ustępują. Objawia się on inaczej u każdego dziecka, a wpływ na jego przebieg mają m.in. styl wychowania dziecka, jego własna wrażliwość, jak również poziom lękliwości prezentowany przez rodziców i aktualna sytuacja rodziny (atmosfera w rodzinie, ilość osób opiekujących się dzieckiem). Właśnie dlatego w żłobkach podczas rozstania z rodzicami niektóre dzieci jedynie trochę marudzą, podczas gdy inne zanoszą się histerycznym płaczem, trzęsąc się z przerażenia. Ze względu na różnice indywidualne nawet dzieci tych samych rodziców, wychowywane w tej samej rodzinie, mogą zachowywać się zupełnie inaczej.

PERSPEKTYWA DZIECKA

Znamy już perspektywę mamy w spojrzeniu na lęk separacyjny, lecz trzeba sobie również odpowiedzieć na pytanie co czuje dziecko i ile z tego tak naprawdę rozumie.

Dziecko widzi, że mama wychodzi (opuszcza to samo pomieszczenie, wychodzi z domu). Niedawno jeszcze postrzegało ono siebie i mamę jako jedność, a teraz już zdaje sobie sprawę z tego, że mama jest odrębną osobą, a co za tym idzie mogłaby je opuścić. Mało tego małemu dziecku wydaje się, że jeśli coś znika to już więcej się nie pojawi, więc skąd ma wiedzieć, że mama za chwilę wróci? Właśnie: za chwilę. Maluszek nie ma również pojęcia co to znaczy chwila, pięć minut, czy osiem godzin. Dla niego ten moment bez mamy wydaje się trwać wieki.

MAMA UWIĄZANA DO DZIECKA?

Z drugiej jednak strony nie można przecież wymagać od mam, żeby 24h/7 chodziły z niemowlęciem (lub starszym dzieckiem) przytwierdzonym do swojej spódnicy. Mama wypoczęta i szczęśliwa to lepsza mama dla swoich pociech. Jak więc pogodzić ten konflikt interesów?

OSWAJANIE LĘKU

W miarę swoich możliwości zostawiajmy dziecko z innymi osobami (tata, babcia, niania) możliwie jak najwcześniej. Nie chodzi mi o to, aby zaraz po porodzie lecieć w podróż dookoła świata, podrzucając noworodka teściowej. Jednak zanim jeszcze pojawi się lęk separacyjny, postarajmy się przyzwyczajać dziecko, że na jakiś czas (stopniowo coraz dłuższy) zostaje bez mamy, pod opieką taty lub babci. Dziecko na wcześniejszym etapie rozwoju będzie miało szanse oswoić się z chwilową rozłąką z mamą i dzięki temu łatwiej przebrnie przez fazę lęku separacyjnego.

W momencie, gdy lęk separacyjny już występuje zastosujmy metodę małych kroczków. Najpierw niech to będzie wspólna zabawa we trójkę (rodzice i dziecko), w trakcie której mama komunikuje, że wychodzi. Pierwsze wyjście niech trwa minutę, a każde następne coraz dłużej.

W przypadku, gdy maluch wykazuje silniejszy lęk, spróbujmy mówić do niego z pokoju obok „Jestem tutaj, wszystko w porządku, słyszę Cię”.
Jeśli sytuacja jest poważniejsza (dziecko zaczyna krzyczeć, gdy tylko usłyszy, że mama ma zamiar opuścić pokój) spróbujmy zrobić wstęp do „znikania” mamy poprzez codzienne zabawy z dzieckiem w „a-kuku”. Mama najpierw chowa się za pieluszką tetrową, później odchodzi kilka kroków chowając się za fotelem, aż w końcu chowa się w korytarzu, wyszedłszy uprzednio z pokoju. Bardzo ważne jest, że w zabawie mama zawsze po kilku sekundach się pojawia! Niemowlę bawiąc się, równocześnie zaczyna rozumieć, że „znikająca” mama za każdym razem do niego wraca.

W trakcie tych prób traktujmy nasze wyjście (do pokoju obok, jak również do pracy) jako coś normalnego. Nawet jeśli mama bardzo przeżywa powrót do pracy i serce jej się kraje, że pierwszy raz zostawi swojego smyka na tak długi czas, powinna uporać się z tym poza polem widzenia dziecka. Ostatnie czego potrzebuje maluch to miotająca się w histerycznych spazmach mama, przedłużająca pożegnanie tak, jakby udawała się właśnie na ścięcie.
Samo pożegnanie powinno być krótkie i rzeczowe. Mówimy do dziecka normalnym tonem, krótko komunikując mu co za chwilę nastąpi i kiedy wrócimy, po czym machamy, mówiąc „papa” i wychodzimy.

Używajmy określeń zrozumiałych dla dziecka, komunikując kiedy wrócimy, np. „Wrócę po zupce.”, „Kiedy wrócisz ze spacerku mama już będzie w domu”. Pamiętajmy jednak, że musimy bezwzględnie przestrzegać tych terminów (przynajmniej na początku). Nie chcemy przecież nadszarpnąć zaufania, jakim darzy nas nasza pociecha.
Poinstruujmy zawczasu osobę, która zostaje z dzieckiem, żeby po naszym wyjściu nie poruszała już tematu rozstania z mamą, ale odwróciła uwagę dziecka, kierując ją na wspólną zabawę. To pomoże dziecku uspokoić się i skierować myśli na inne tory.
Decydując się na nianię, zróbmy kilka dni zapoznawczych dla naszego dziecka, w trakcie których jesteśmy przy nim wraz z nianią (najpierw zabawa we trójkę: mama, niania oraz dziecko, następnie niania bawi się z dzieckiem w obecności mamy, aż w końcu mama stopniowo wycofuje się z pokoju tak jak w punkcie 2). Pomoże to dziecku zaakceptować nianię, zanim zostanie z nią samo.

Wybierając żłobek, skorzystajmy z tak zwanych dni adaptacyjnych, w trakcie których rodzice mogą towarzyszyć dziecku w pierwszych dniach pobytu w placówce. Warto też poszukać żłobka, do którego dziecko może przynosić jedną ze swoich zabawek (lub przedmiot, do którego jest przywiązane).

Bezwzględnie zrezygnujmy z wymykania się chyłkiem z pokoju/domu. Wtedy dziecko zobaczy, że mama faktycznie znika bez uprzedzenia, a jego lęki mogą się nasilić.
Nigdy nie straszmy dziecka tym, że odejdziemy! Słowa „Jak będziesz niegrzeczna, to mamusia cię zostawi!”, „Przestań płakać, bo oddamy cię jakiejś pani!” naprawdę głęboko zapadają w psychikę dziecka, potęgując jego lęk, a właśnie w momencie rozstania mogą uderzyć w nas rykoszetem.

Lęk separacyjny nasila się mniej więcej po ukończeniu przez dziecka 1,5 roku oraz czasami (choć nie jest to regułą) na przełomie 2-3 roku życia. Wszystko to jest sprawą indywidualną poszczególnych dzieci.

Zastanówmy się czy nie wprowadzić starszemu dziecku jakiegoś przedmiotu (kocyka, kubka, pluszowej zabawki), do którego mogłoby się przywiązać. Niektórym dzieciom pomaga to zmniejszyć odczuwany lęk.

Pamiętajmy, że oswajanie lęku separacyjnego jest procesem i nie dokona się tego z dnia na dzień. Trzeba naprawdę dużo pracy, aby osiągnąć sukces. Jeżeli dziecko uspokaja się w ciągu kilku minut po naszym zniknięciu to jesteśmy na dobrej drodze i możemy być niemal pewni, że lęk minie wraz z rozwojem emocjonalnym dziecka. W takiej sytuacji warto zacisnąć zęby i nie poddawać się w celu ukojenia własnych uczuć (przecież mamy świadomość, że dziecko jest pod dobrą opieką i uspokaja się po naszym wyjściu). Natomiast, jeżeli płacz dziecka utrzymuje się nieprzerwanie na długo po naszym wyjściu, a niania lub wychowawczynie ze żłobka, alarmują nas o tym, powinniśmy zastanowić się jak inaczej rozwiązać sytuację, aby nie narażać dziecko na tak silny stres. W takim przypadku, jak również wówczas, gdy zauważymy u dziecka objawy somatyczne lęku separacyjnego (tj. bóle głowy, brzuszka, zawroty głowy, wymioty, omdlenia itp.) powinniśmy udać się do psychologa lub psychiatry dziecięcego po poradę indywidualną.

Dodaj komentarz